JG 24: podsumowanie - świadectwa

W sobotę 8 czerwca, już po raz czwarty, dotarła na Jasną Górę pielgrzymka JG24. Po raz pierwszy jednak, oprócz przygotowania fizycznego, ekipa techniczna położyła nacisk na łączność duchową z tymi, którzy zostali w domach. Którzy modlili się za nas, a dzięki mediom społecznościowym
również z nami. Z tymi, którzy powierzyli nam swoje intencje, za które modliliśmy się w czasie drogi i powierzyliśmy w Eucharystii w sobotę. Wiele technicznie można jeszcze poprawić, ale kierunek jest dobry i będzie kontynuowany. Konferencje, różaniec czy modlitwy, były i będą transmitowane z drogi na żywo, by każdy mógł z nami w nich uczestniczyć, choćby przed monitorem. Ponieważ pielgrzymka zaczyna się, po czterech latach, szlifować właśnie jako pątnicza wędrówka a nie tylko sportowe wydarzenie – również i to podsumowanie nie będzie tylko suchym streszczeniem drogi, ale żywym wydarzeniem. Niech za podsumowanie posłużą świadectwa osób, które w tej pielgrzymce brały udział.

Grzesiek:
„Dziękujemy za perfekcyjną organizację” mówili niektórzy uczestnicy, gdy dziękowaliśmy sobie za wspólną obecność na drodze do Maryi. Nie wiedzieli jednak, że 36 godzin wcześniej, 30% trasy było jeszcze niepewne. Pilotowałem pielgrzymkę po raz trzeci. Po raz pierwszy jednak, z uwagi na remonty i przebudowy, byłem tak przerażony; nie miałem, swoim zwyczajem, dopiętego każdego szczegółu zanim grupa wyruszyła.
Mimo, iż z racji obowiązków na trasie, członkowie ekipy technicznej nie uczestniczą w pełni w przeżywaniu pielgrzymki, dla mnie ta była przeżyta w pełni. Hasło „Chcemy widzieć Cię” oraz termin – bezpośrednio przed Uroczystością Zesłania Ducha Świętego. Długo by wymieniać „przypadki”, które pozwoliły na żywo, w trakcie trwania, dopiąć wszystko tak, by uczestnicy niczego nie zauważyli. Pracownicy firmy zasypujący rozlewisko na trasie, salka przygotowana do Eucharystii, niespodziewane ubikacje na parkingu gdzie powstał nieplanowany postój. Największym jednak „przypadkiem” była kompletnie na kilku kilometrach rozkopana droga, po której miała przejść grupa. Nie było w tym miejscu żadnej rozsądnej alternatywy, a przed wyjściem na zgodzie z urzędu były błędnie opisane roboty drogowe. Teoretycznie pat ... Teoretycznie! Godzinę przed dotarciem pielgrzymów, operator walca jeszcze wyrównywał asfalt na kilkuset metrach remontowanej drogi. I choć pozostałe kilka kilometrów było zdarte aż do podkładu, to te kilkaset metrów „nam potrzebne” miało świeży, dopiero co zrobiony asfalt! Przypadek? We współczesnym, zlaicyzowanym świecie łatwo nazwać coś przypadkiem. Trudniej dostrzec działanie Najwyższego. „Chcemy widzieć Cię” ... Ja w tym momencie zobaczyłem ...

Wojciech:
Druga JG24, myślę sobie, mam doświadczenie, jednak w głowie pamiętam, iż najlepszym podejściem do takiego wysiłku jest pokora. Słowa ks. Łukasza z Mszy, gdy mówi żebyśmy przyjęli od Boga ból, który przed nami, chodzą mi po głowie. Tak, Panie, przyjmuję ten ból w intencjach nam powierzonych. Przypominam sobie słowa „Nie ma bólu, nie ma chwały”. Mówię do siebie w myślach: „Na każdym postoju daj odpocząć nogom, szukaj cienia w upał, nie przemoknij w deszcz, pij regularnie płyny (nie samą wodę), jedz mało ale często itd.”.
Dodatkowy stres, przynajmniej dla mnie to odpowiedzialność za bezpieczeństwo całej grupy podczas marszu. Jest nas więcej. Nie mam doświadczenia w kierowaniu ruchem. Dobrze, że jest Bodzio i Agata. Początki słabe, powinienem iść bardziej z przodu, Agata pomogła (przeprasza, że mi zwraca uwagę, niepotrzebnie). 
Nastaje noc, prowadzę grupę. Martwię się bo bateria w telefonie słaba. Odcinek nie jest trudny ale ta noc... najpierw źle skręciłem, ale szybko zauważyłem błąd. Mówię, że tylko sto metrów źle szliśmy (ktoś po godzinie pyta kiedy wrócimy na właściwą drogę; uspokajam, że idziemy dobrze). Zlewa mi się krawężnik z drogą i nagle leżę. „Lizakiem” uderzam o asfalt. O dziwo nic mnie nie boli. To taki pierwszy „mały cud”. Gabi na postoju psika mi czymś na kolano (dopiero po „zabiegu” czyta etykietę, pośmialiśmy się). Wtedy też kilka osób rezygnuje. Mimo tak krótkiego czasu zawiązały się między nami przyjaźnie i jest nam każdego szkoda. Przypominam sobie słowa Księdza Proboszcza, gdy ruszaliśmy w drogę: „Jeśli podjąłeś wysiłek pielgrzymowania z miłości do Boga, do człowieka, to ta intencja jest tak samo ważna po pierwszym jak i po ostatnim etapie, który pokonasz…”. 
Następny dzień zapowiada się upalnie. O 8.00 już jest bardzo ciepło. Msza o tej porze (chyba 10.00) okazuje się bardzo dobrym pomysłem. Po mszy świętej trudny odcinek. Idziemy cały czas asfaltem na pełnym słońcu i tu kolejny „mały cud”: Wędruje z nami chmura, wiaterek przyjemnie wieje, nawet deszczyk kropi. Obsługa ma z nami dużo pracy. Nawet nie zdają sobie sprawy jak ich pogoda ducha ma na mnie pozytywny wpływ. Mimo zmęczenia i bólu czuje się nie najgorzej. Czym bliżej celu naszego pielgrzymowania tym większy ruch samochodowy. Jestem zmęczony ale tylko psychicznie. Na ostatnim postoju widać już klasztor. Spoglądam na krótko, żeby nie płakać. Teraz wiem, że dam radę. Są aleje, widzimy już klasztor, witają nas nasi bliscy. Pod wałami scena i koncert, żartujemy, że na naszą cześć. Kłaniamy się Maryi. Dotarliśmy. Jesteśmy tu. O 21.00 Apel Jasnogórski. Nie mogę ustać, muszę usiąść na schodach. Jeszcze tylko oczekiwanie po odbiór bagażu. Już prawie ciemno. Widzimy dziwnie poruszającego się człowieka. Idzie jak... Pingwin. Ktoś mówi, że to „nasz”, po ponad 120 km tak się właśnie chodzi. Oczywiście to był Bartłomiej, wraca z nami bo mamy wolne miejsce w samochodzie.
Dziękuję Bracia i Siostrzyczki.

Aneta:
Przed pielgrzymką wiedziałam, że jestem świetnie przygotowana fizycznie do tak długiego marszu. Miałam też mocne intencje, które były potężną motywacją. Pan Bóg szybko pokazał, że to nie wystarczy, aby dobrze przeżyć duchowo te dwa dni. Trud drogi dawał mi się we znaki od samego początku. To było dla mnie niezwykle nienaturalne i zupełnie niespodziewane. Jednocześnie towarzyszyła mi świadomość, że tego chce ode mnie Pan Bóg, dlatego z radością podejmowałam dalszą drogę. Wiedziałam, że On idzie obok mnie i choć niewidzialny i niewyczuwalny, to bardzo obecny. Tegoroczna pielgrzymka okazała się dla mnie szkołą umiejętności zauważenia Pana Boga w tym, co nie idzie po mojej myśli, ale także pozwalania Mu na przyglądanie się mojej słabości.

Ola:
Lubię mieć wszystko pod kontrolą. Wiedzieć, co mnie czeka, czego się mogę spodziewać. Wybierając się na JG24 też miałam pewne wyobrażenie. Okazało się, że tam gdzie miało być łatwo było trudno, a tam gdzie miało być trudno było jeszcze trudniej.... Te własne ograniczenia pozwoliły mi jednak zobaczyć działanie Boga. To On planował, to On prowadził mnie, dawał siłę i zmieniał moją wyobraźnię.

P – podjęcie decyzji
I – intencje konkretne
E – ekstremalne wyzwanie
L – lekka obawa
G – gruntowne przygotowania
R – ryzyko
Z – zapał
Y – yet (jeszcze) tylko
M – myśli wiele
K – konkretne decyzje
A – na końcu

J – jedyny
G – główny cel
2 – serca razem...
4 – oczu: Maryi i Twoje....
 
 
––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
W tegorocznej, czwartej pielgrzymce JG24 wzięło udział 29 uczestników, na Jasną Górę dotarło 19 z nich. Wśród pielgrzymów startujących z kościoła pw. Matki Bożej Bolesnej w Jawiszowicach – Osiedle Brzeszcze było 12 kobiet i 17 mężczyzn. Średnia wieku – 38,7, przy czym najmłodszy uczestnik miał 20 lat a najstarszy 54. 24 uczestników z diecezji bielsko-żywieckiej, 4 z krakowskiej i 1 z warszawskiej. Łącznie pielgrzymi przeszli 127,09 km w ciągu 24 godzin i 49 minut marszu, osiągając średnią prędkość 5, 12 km/h. Nad sprawnym i bezpiecznym przebiegiem pielgrzymki czuwało 5 osób ekipy technicznej – ratownik, rehabilitanci, i techniczni.

Zdjęcia:
Wojciech Andrzejczak, Przemysław Dudka, Beata Korczyk, Jakub Pawlusiak, Grzegorz Smolarek, Gabriela Wideł
   9 czerwca 2019 r.

Podaj dalej

Adres parafii

Parafia pw. Matki Bożej Bolesnej
ul. Prymasa Wyszyńskiego 20, 32-626 Jawiszowice
Parking przed kościołem od ul. Turystycznej
tel. 794 795 794 - dyżur kapłana
e-mail: parafia@materdolorosa.pl

Ofiara na kościół
Konto bankowe:
Bank Spółdzielczy w Miedźnej, Oddział Brzeszcze
27 8446 1016 2002 0075 5825 0001

więcej
Realizacja: Wdesk
2007 - 2024 © Parafia p.w. Matki Bożej Bolesnej w Jawiszowicach - Osiedle Brzeszcze Polityka cookies
zamknij
 Ten serwis, podobnie jak większość stron internetowych wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. | Polityka cookies
Ofiara na kościół