Opłatek w cechowni kopalni BRZESZCZE
„Opłatek często sprowadzany jest do absurdu; ludzie lamią się nim mechanicznie i bezmyślnie; traktują go jak kieliszek wznoszony w czasie toastu” – powiedział do górników KWK „Brzeszcze” podczas tzw. masówki opłatkowej, jedynej takiej imprezy w Polsce, ks. Eugeniusz Burzyk, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Bolesnej w Jawiszowicach – Osiedle Brzeszcze. 18 grudnia, przed każdą zmianą, w cechowni KWK „Brzeszcze” odbyły się tradycyjne spotkania opłatkowe, zorganizowane przez Komisję Zakładową NSZZ „Solidarność”. Obecni byli przedstawiciele dyrekcji oraz górnicza orkiestra.
Ks. Eugeniusz Burzyk przypomniał, że geneza opłatka sięga początków chrześcijaństwa, kiedy do kościoła przynoszono chleby. Część z nich kapłan przemiał w Ciało Chrystusa, a część tylko błogosławił, by wierni mogli zabrać je do domów i podzielić się z tymi, którzy nie byli na Mszy. Opłatek jest więc symbolem tamtego błogo-sławionego chleba, wskazuje na Eucharystię, zaprasza nas do kościoła na Mszę Świętą i przyjęcia Komunii Świętej, a przedtem do skorzystania z sakramentu pokuty.
Proboszcz wspomniał jedenastodniowy strajk w obronie kopalni: „Rok temu też łamałem się z wami opłatkiem, a trzy tygodnie później rozpoczęliście podziemny strajk. Od pierwszego dnia codziennie odprawiałem Mszę Świętą w waszej intencji. Powiedziałem wtedy, że będę odprawiał tak długo, jak długo będziecie strajkować, nawet przez wiele miesięcy. Robiłem to nie tylko dlatego, że jestem proboszczem największej parafii w okolicy, na terenie której mieszka wielu górników, ale także dlatego, bo opłatek zobowiązuje”. Przypomniał, że łamiąc się opłatkiem zapewniamy drugiego człowieka o naszej życzliwości; dając mu kawałek opłatka, dajemy siebie i bierzemy za niego odpowiedzialność.
„Pracowałem pod ziemią i bardzo dobrze znam smak węgla. Przed rokiem po ponad trzydziestoletniej przerwie poczułem go znowu. Podczas łamania opłatkiem każdemu górnikowi podawałem rękę, a ręka górnika jest zabrudzona węglem. Po pewnym czasie moja ręka też była brudna od węgla. Spożywając tą samą ręką kawałki opłatka poczułem w ustach węgiel – smak waszej trudnej i niebezpiecznej pracy. Szkoda, że ludzie, którzy w dzisiejszych czasach tak chętnie wypowiadają się na temat górnictwa, nie znają smaku węgla” – dodał ks. Eugeniusz Burzyk, zapewniając, że dla niego – kapłana i górnika, który ponad rok przepracował pod ziemią – uściśnięcie spracowanych, zabrudzonych węglem górniczych rąk, to zaszczyt i satysfakcja.
Zdjęcia: Jerzy Zajda
Proboszcz wspomniał jedenastodniowy strajk w obronie kopalni: „Rok temu też łamałem się z wami opłatkiem, a trzy tygodnie później rozpoczęliście podziemny strajk. Od pierwszego dnia codziennie odprawiałem Mszę Świętą w waszej intencji. Powiedziałem wtedy, że będę odprawiał tak długo, jak długo będziecie strajkować, nawet przez wiele miesięcy. Robiłem to nie tylko dlatego, że jestem proboszczem największej parafii w okolicy, na terenie której mieszka wielu górników, ale także dlatego, bo opłatek zobowiązuje”. Przypomniał, że łamiąc się opłatkiem zapewniamy drugiego człowieka o naszej życzliwości; dając mu kawałek opłatka, dajemy siebie i bierzemy za niego odpowiedzialność.
„Pracowałem pod ziemią i bardzo dobrze znam smak węgla. Przed rokiem po ponad trzydziestoletniej przerwie poczułem go znowu. Podczas łamania opłatkiem każdemu górnikowi podawałem rękę, a ręka górnika jest zabrudzona węglem. Po pewnym czasie moja ręka też była brudna od węgla. Spożywając tą samą ręką kawałki opłatka poczułem w ustach węgiel – smak waszej trudnej i niebezpiecznej pracy. Szkoda, że ludzie, którzy w dzisiejszych czasach tak chętnie wypowiadają się na temat górnictwa, nie znają smaku węgla” – dodał ks. Eugeniusz Burzyk, zapewniając, że dla niego – kapłana i górnika, który ponad rok przepracował pod ziemią – uściśnięcie spracowanych, zabrudzonych węglem górniczych rąk, to zaszczyt i satysfakcja.
Zdjęcia: Jerzy Zajda
18.12.2015 r.