180 pielgrzymów z dekanatu jawiszowickiego wędrowało na Jasną Górę
32. Oświęcimska Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę dotarła do celu. Pątnicza wędrówka, której organizatorem była parafia Św. Józefa z Oświęcimia to pięć dni wzmożonego maszerowania, podczas których każdy z uczestników przemierzył w sumie 120 kilometrów.
Pielgrzymkowe trudy rozpoczęto w miniony piątek wczesnym rankiem, zaś szczęśliwie, pod częstochowskim wzgórzem zakończono we wtorkowe południe. Wyprawie przewodniczył ksiądz Łukasz Kubas, wspierany przez duchownych z poszczególnych parafii oraz zespół tzw. porządkowych, którzy czuwali nad całością przedsięwzięcia.
Najliczniejszą grupę 32. OPP tworzyła ekipa, zrzeszająca pielgrzymów z dekanatu jawiszowickiego – grupa IV, pod wezwaniem Św. Barbary. Skład z naszej okolicy liczył w sumie blisko 180 osób.
„Sporym, dodatkowym trudem tegorocznego pielgrzymowania był panujący upał. Na całej trasie mogliśmy na szczęście liczyć na uprzejmość okolicznych strażaków, którzy w czasie naszych przejść przez miejscowości rozkładali kurtyny wodne i robili prysznice z działek samochodów strażackich” – relacjonuje jeden z porządkowych, Łukasz Garlicki.
Jak przyznaje Wojciech Andrzejczak, jeden z uczestników, pielgrzymka, choć fizycznie nie zawsze lekka przynosi sporo radości, satysfakcji i spełnienia…
„Na pielgrzymce byłem już ponad dziesięć razy. Pielgrzymowałem sam, z żoną, z dziećmi w wózku, a na tę wybrałem się z córką, która po raz pierwszy poszła na nogach. W tym roku było dodatkowo ciężko z racji ciągłego upału. Na szczęście na postojach lokalni mieszkańcy przygotowywali dla nas poczęstunek i dużo wody.
Na każdym kroku otrzymujemy pomoc i dajemy ją z przyjemnością innym. Atmosfera na pielgrzymce jest tak niesamowita, że trudno jest to ubrać w słowa. Bardzo pomaga rozmowa w czasie marszu. Nie myśli się wtedy jak jest ciężko. Często, zwłaszcza doświadczeni pielgrzymi "zagadywały" osoby, które szły same. Rozmawialiśmy jak przyjaciele i bez względu na różnice wieku. Na pielgrzymce wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami. Rozmowy, modlitwa, wsparcie - to bardzo wzmacnia nas i buduje.” – opowiada.
Na wały Jasnogórskie pątnicy dotarli wraz z pielgrzymkami z ziemi bielsko-żywieckiej, czechowickiej , cieszyńskiej oraz andrychowskiej. Mszy Świętej na Jasnej Górze przewodniczył biskup pomocniczy diecezji bielsko-żywieckiej ks. biskup Piotr Greger, który jednak na trasę do Częstochowy wybrał transport samochodowy.
„Jako porządkowy mogę powiedzieć, że mimo tego, iż mieliśmy najliczniejsza grupę z całej Pielgrzymki, to jak zawsze okazała się ona bardzo zdyscyplinowana, pełna energii oraz chętnie wykonywała wszystkie polecenia służb porządkowych” – dodaje z dumą Garlicki.
„Nieraz zastanawiam się jaka jest przyszłość pieszych pielgrzymek. Na szczęście widząc reakcję zwłaszcza debiutantów widać, że nie ma się o co martwić. Pielgrzymka to rekolekcje w drodze. Wsłuchujemy się w konferencje, które głoszą nasi księża. Dodatkowo jest także możliwość spowiedzi, albo zwyczajnej rozmowy z księdzem o naszych problemach codziennych. Ktoś zapyta po co pielgrzymujemy? Myślę, że najlepszą odpowiedzią są słowa, które usłyszałem kiedyś od naszego ówczesnego przewodnika ks. Aleksandra, który mówił, że na pielgrzymce możemy naładować sobie akumulatory na cały rok.
Gdy wchodzimy już na aleje i naszym oczom ukazuje się Jasna Góra wielu z nas po prostu płacze. To niesamowity płacz i emocje. Aby to zrozumieć trzeba spróbować pójść” – kończy Andrzejczak.
Źródło: infobrzeszcze.pl
Zdjęcia: ks. Łukasz Listwan
13.08.2015 r.