Piąte kazanie rekolekcyjne

Kazanie ks. dr. Tadeusza Rozmusa SDB, wygłoszone we wtorek - 19 marca, w kościele pw. Matki Bożej Bolesnej w Jawiszowicach - Osiedle Brzeszcze, w czwartym dniu parafialnych rekolekcji wielkopostnych.


Zdjęcie i nagranie: Jerzy Zajda


 

 



Rekolekcje wielkopostne w Parafii Matki Boskiej Bolesnej w Jawiszowicach
 
Świętymi bądźcie, bo ja jestem święty (1P1,16)
REKOLEKCYJNY SPACER PO ŚCIEŻKACH NASZEJ ŚWIĘTOŚCI
Piąta nauka – Wtorek 19 marca

CZY BÓG POTRZEBUJE MOJEJ WIARY?

„Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków?” (Jk 2,14)
Niektórzy mówią, że nie ma Boga, a co jeśli On naprawdę istnieje (św. Augustyn)

Kontynuujemy rekolekcyjny spacer po ścieżkach naszej świętości. Już sama decyzja wyjścia na spacer przy naszym codziennym zagonieniu ma swoją wielką wartość, bo zazwyczaj kusi nas pokusa lenistwa. Tak, lenistwo duchowe też odgrywa dużą rolę w doświadczeniu obecności Boga w naszym życiu. Najczęstszym powodem np. naszej nieobecności w kościele na niedzielnej Mszy św. czy regularnym przystępowaniu do sakramentów jest właśnie duchowe lenistwo. Wiara, po to, by była dojrzała, musi być systematycznie rozwijana. Przykładem takiej dojrzałej wiary jest patron dzisiejszego dnia – św. Józef. Dlatego właśnie dzisiaj zapraszam was na refleksję o naszej wierze.
Każdy normalnie funkcjonujący człowiek potrzebuje wiary, gdyż bez niej nie mógłby wytyczać, ani realizować żadnych życiowych planów. Są tacy, którzy nie wierzą wprawdzie w prawdy Boże, ale mają swoje własne kanony, w które wierzą. Nawet ateiści, czyli ci co zaprzeczają istnieniu Boga, wierzą w „coś”, bo niemożliwe jest życie bez wiary.
Niektórzy próbują zrozumieć prawdy wiary używając tylko własnego rozumu, zostawiając na boku serce. Analogicznie moglibyśmy zapytać ludzi, czy są w stanie wyjaśnić, jak działa komputer? Jeśli nawet ktoś posiada odpowiednie wykształcenie w tym kierunku, to nie jest w stanie dokładnie tego wytłumaczyć przypadkowo spotkanej osobie. Zdecydowana jednak większość ludzi korzysta z komputera i to nie dlatego, że rozumie jak działa. Korzystamy, bo to działa. Nikt nie wyrzuca komputera z powodu tego, że nie rozumie, jak działa układ scalony lub procesor. Wiara dotyczy spraw przewyższających rozum ludzki (KKK, 159). 


Wiara jako fundament życia

W Biblii znajdziemy wiele konkretnych wskazań odnoszących się do sposobu podchodzenia do własnej wiary. Jednym z nich jest podejście roztropne i podejście nierozsądne.  Znajdujemy je uśw. Mateusza.
Każdego, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.
Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki” (Mt 7,21-27).
Porównanie o niezwykłej sile wyrazu. Dwa obrazy i dwa różne sposoby podejścia: człowiek roztropny budujący dom na skale i człowiek beztroski budujący na piasku.
Dom to moje życie. Skałą jest Chrystus, piaskiem zaś świat. Kto buduje dom swego życia na skale – Chrystusie, ten przetrwa wszystkie burze i nawałnice. Kto buduje na piasku – wartościach światowych, ten sprawia, że fundamenty będą słabe i narażone na upadek. Wichry uderzające w dom to symbol problemów i przeciwności życiowych, także i pokus szatana.
Budowanie na skale jest trudniejsze i więcej kosztuje. Wymaga poczynienia o wiele większych prac przygotowawczych. Trzeba się dokopać do głębokiej skały i na niej oprzeć fundamenty. Ale stabilność i bezpieczeństwo budowli jest pewniejsza. Budowanie na piasku jest pozornie prostsze. Jednak ową pozorność weryfikuje czas, który pokazuje, że budowniczy będzie drżał o budowlę przy każdej nadchodzącej wichurze.
Na jakim fundamencie opiera się twoje życie ? Budujesz na skale, czy świadomie budujesz na piasku, nie dopuszczając do świadomości tego, że domek życia może w każdej chwili runąć, bo fundament słaby?


Czym jest i czym nie jest wiara w Boga?

Pewien misjonarz, który całe lata przepracował w Afryce, przywiózł stamtąd piękne określenie wiary. W jednym z afrykańskich narzeczy „wierzyć” znaczy tyle, co „wziąć w obie ręce swe serce i ofiarować je Bogu”.
Wiara, to przyjęcie przez rozum i wolę Bożego Objawienia. Jest ona konieczna do zbawienia. Wierzymy w Boga i we wszystko, co Bóg nam objawił, a co Kościół święty podaje do wierzenia. Istota wiary streszcza się w „Składzie Apostolskim”. Bez wiary niemożliwe jest zbawienie.  To tylko niektóre z katechizmowych prawd.
A czym wiara nie jest?
Nie może być parawanem, za którym będziemy się kryć wyłącznie w chwilach ucieczki przed problemami i doświadczeniami życia. Nie jest również wyspą, na którą wyruszymy w starości naszego życia. Nie jest też chorągiewką, którą machniemy, by zadowolić współmałżonka, sąsiadów, rodzinę, by mieć „święty spokój”. Czasami możemy ją traktować jak „piąte koło u wozu” i nie zdawać sobie sprawy, że lekceważymy skarb, który trzymamy we własnych dłoniach. Grozi nam niebezpieczeństwo uczynienia z naszej wiary ratunkowej łodzi, na którą będziemy wsiadać, gdy znajdziemy się w potrzebie. Tymczasem wiara człowieka sprawdza się właśnie w sytuacjach bezinteresownych.
Pewien głodny kogut gorączkowo poszukiwał czegoś do jedzenia. Dziobał wszędzie: pod kawałkami drewna, wśród liści, wokół kamieni, ale nic nie znajdował. Nagle się zatrzymał. Ujrzał przed sobą kamień inny od pozostałych, błyszczący w szczególny sposób. Zaczął wpatrywać się w to dziwne zjawisko i rozumieć, że to nie był zwykły kamień. Wskazywały na to jego kształt, rozmiary i ten szczególny blask. Ludzie nazwaliby cię diamentem – mruknął głodny – ale,  zwykły czy niezwykły, dla mnie nie jesteś więcej wart, niż ziarnko ryżu – stwierdził i odwrócił się, by dalej dziobać w poszukiwaniu jedzenia.
Podobnie niektórzy zachowują się wobec skarbu wiary. Wielu przechodzi obok niego i myśli sobie, że właściwie to dzisiaj mam jeszcze wystarczająco dużo czasu, by się nim zająć. Zrobię to jutro. I tak mijają lata, a ów skarb śniedzieje, matowieje i leży sobie odłożony gdzieś tam w kącie ludzkiego serca, czekając na „lepsze czasy”. Ale te mogą nigdy nie nadejść ...
Płomień bez oliwy zgaśnie. Jeżeli zabraknie źródła energii, nigdy nie zabłyśnie światło. Wiara też potrzebuje stałego podsycania, inaczej zgaśnie.
Dawno temu w Japonii powszechnie używano lamp skonstruowanych z papieru i bambusowych prętów, z włożoną wewnątrz świecą. Pewnej nocy ktoś podarował taką lampę człowiekowi niewidomemu.
- Ta lampa na nic mi się nie przyda – rzekł ślepiec. Nie odróżniam bowiem światła od ciemności. Ofiarodawca odparł:
- Tak, wiem o tym, lecz jeśli nie będziesz miał takiej lampy, ktoś mógłby cię nie dostrzec i zderzyć się z tobą.  Dlatego powinieneś ją nosić. Niewidomy odszedł z lampą. Nie uszedł daleko, gdy poczuł silne uderzenie.
- Patrz jak idziesz! – zawołał do nieznajomego. Nie widzisz mojej lampy ?
- Twoja lampa dawno zgasła, przyjacielu,  - odparł nieznajomy.

Na chrzcie świętym otrzymaliśmy zapalony kaganek wiary. Czy świeci nadal jasnym światłem? A może ledwo jeszcze się tli? Wiarę musimy nieustannie podsycać, gdyż inaczej zgaśnie. Czynimy to przez przyjmowanie sakramentów świętych, czytanie Pisma świętego, jako Słowa życia, pełnienie dobrych uczynków, modlitwę. Szczególnie ważne jest wspólnotowe wyznawanie wiary: w rodzinie, we wspólnocie parafialnej (chociażby tak, jak w czasie tych rekolekcji), w swoim środowisku. W wyznawaniu wiary trzeba być normalnym. Wiara nie znosi dziwactw!


Jaka jest moja wiara?

Istotą rekolekcyjnego remanentu jest stanięcie w prawdzie przed samym sobą. Stań więc przed lustrem własnej duszy i postaw sobie szczerze to pytanie. Jaka jest moja wiara w Boga? Żyję nią na co dzień, czy tylko o niej mówię?
Pola były wysuszone i spękane z braku deszczu. Liście, wyblakłe i pożółkłe, zwisały ciężko z gałęzi. Trawa zniknęła z łąk. Ludzie, spięci i nerwowi, spoglądali w niebo, przypominające rozgrzany kryształ. Kolejne tygodnie były coraz gorętsze. Od miesięcy nie spadła kropla deszczu.
Wiejski proboszcz zorganizował specjalne modlitwy na placu przed kościołem, dla wyproszenia łaski deszczu. O ustalonej godzinie plac był wypełniony zniecierpliwionymi, ale pełnymi nadziei ludźmi. Wielu przyniosło ze sobą przedmioty, które miały świadczyć o ich wierze. Proboszcz oglądał z podziwem Biblie, krzyże, różańce. Nie potrafił jednak oderwać oczu od dziewczynki, siedzącej z godnością w pierwszym rzędzie. Na kolanach trzymała ... czerwony parasol.
To się nazywa wiara w skuteczność próśb zanoszonych do Boga! Ta dziewczynka naprawdę wierzyła w skuteczność zanoszonej prośby.
A zatem,  jaka jest moja wiara? Najczęściej powiemy, że wynieśliśmy ją z domu i jest ona owocem religijnego wychowania. I jest to prawdą. Przychodzi jednak okres w życiu, kiedy motywacje muszą być systematycznie pogłębiane. Wiara nie może pozostać na etapie przygotowania do „pierwszej Komunii”. To tak, jakby zdobywanie wiedzy w szkole chcieć ograniczyć do elementarza. Aby wiedza służyła życiu, musi wykraczać daleko poza wiedzę początkową, musi być związana z życiem i musi być stale aktualizowana. Podobnie jest z wiarą. Aby wiara mogła być fundamentem w życiu trzeba ją stale poszerzać, karmić i wzmacniać.
Wiara jest dojrzała wówczas, kiedy jest owocem świadomego wyboru i kiedy wybór ten potwierdzam codziennie na nowo. Do takiej wiary dorasta się przez całe życie i nigdy nie możemy powiedzieć, że osiągnęliśmy najwyższy jej stopień. To tak, jak z wykształceniem. Nie wystarczy skończyć szkoły czy uniwersytetu. Trzeba się kształcić przez całe życie. Jeśli tego zabraknie, bardzo szybko okaże się, że wiedza wyniesiona ze studiów już nie wystarcza, gdyż świat poszedł mocno do przodu. Także dojrzewanie do wiary, to proces rozłożony na całe życie. Zweryfikuje go dopiero nasza śmierć.
W żywotach św. Franciszka z Asyżu podaje się taki epizod, kiedy to św. Franciszek miał zachęcić swoich współbraci, aby razem szli głosić wiarę. Kiedy przeszli całe miasto, wtedy Święty miał powiedzieć, że teraz mogą już wracać do domu. Współbracia nie kryli zdziwienia, ponieważ nie mieli okazji, aby otworzyć usta, aby powiedzieć coś o Chrystusie. I wtedy Święty wziął ich na bok i wytłumaczył, że prawdziwe głoszenie wiary nie polega na mówieniu pięknych słów, ale przede wszystkim na świadectwie życia.
Łatwo jest wyznać wiarę podczas Mszy, wyjść z Kościoła i żyć po swojemu, ale wierzyć w Boga to wierzyć Bogu i wyznawać wiarę w swojej codzienności. Pamiętając, że wiara to zgoda na usłyszane Słowo i gotowość do wprowadzenia tego Słowa w czyn na wzór Maryi.
Jeśli nie żyję tak jak wierzę, to zaczynam wierzyć tak jak żyję! Jeśli nie wierzę w Boga, to zaczynam wierzyć w byle co. Bo każda wiara, która nie jest wiarą w Boga, jest wiarą w byle co. Taka wiara w byle co, donikąd nie prowadzi, bo jest jak labirynt z wieloma ślepymi uliczkami bez wyjścia.
Co robię, by moja wiara stawała się coraz bardziej świadoma i pogłębiona? Czy wierzę w całą Tajemnicę zbawienia?  W konsekwencję dobrych i złych czynów?  W istnienie nieba, czyśćca i piekła? W grzechów odpuszczenie? W życie wieczne i w świętych obcowanie? Czy ufam Bogu, jak owa dziewczynka z czerwonym parasolem na kolanach?

Pewien człowiek wpadł do studni, z której nie mógł się wydostać. Jakaś osoba o dobrym sercu, przechodząc tamtędy powiedziała:” Bardzo mi przykro z twego powodu. Wiedz, że uczestniczę w twoim nieszczęściu i solidaryzuję się z nim”. I poszła dalej. Człowiek pobożny powiedział: „Jedynie źli ludzie wpadają do studni”. I poszedł sobie dalej. Uczony głowił się i zastanawiał nad tym, w jaki sposób człowiek znalazł się w studni. Po czym poszedł dalej. Dziennikarz przyszedł napisać artykuł polemiczny w gazecie w następną niedzielę. I tak też uczynił. Smutna osoba stwierdziła: „Moja studnia jest gorsza, niż twoja, więc nie jest aż tak źle!”. Optymista powiedział: ”Mógłbyś czuć się gorzej. Wielu ma poważniejsze problemy”. Pesymista dorzucił: „ Osuniesz się jeszcze niżej! Taki już twój los”. A Jezus, widząc człowieka w potrzebie, zatrzymał się, podał mu rękę i bez słowa wyciągnął go ze studni.
Zagonieni i zajęci tysiącem innych spraw często zapominamy o tym, że Jezus czeka na każdego, by podać pomocną dłoń. Czasami ten gest może pozostać bez reakcji ze strony człowieka. Jednak człowiek też musi wyciągnąć rękę w Jego stronę. Wyznanie wiary jest takim wyciągnięciem ręki do Boga. Kiedy wierzę w skuteczną obecność i interwencję Boga w moim życiu, to jestem podobny do człowieka, wyciągającego rękę do Boga. A On nigdy nie przechodzi obojętnie, bez odwzajemnienia tego gestu!
Pewien misjonarz wracał do swojej ojczyzny po 40 latach przeżytych na innym kontynencie, płynął statkiem. W porcie ujrzał tłum wiwatujących, rozradowanych ludzi. Okazało się, że czekają na słynnego artystę, który wracał tym samym statkiem z kilkumiesięcznego tournee. Rozczarowany szepnął: „Panie Jezu, nie było go w kraju kilka miesięcy, a witają go tłumy ludzi. Ja wracam do domu po 40 latach i nikt na mnie nie czeka. Czy to sprawiedliwe?” Na to Bóg uśmiechnął się i rzekł: „Ufaj synu! Ty po prostu nie jesteś jeszcze w domu. Naszym domem jest niebo. Drzwi do niego są uchylone, ale oczy wielu nie patrzą w tę stronę.” Ludzie zabezpieczeni na teraz, nie tęsknią za Bogiem, rezygnują z trudów pielgrzymki wiary. Drzwi ich domu nie są otworzone na Boga, bo gdy nasza wiara wysycha, przestajemy szukać Boga, pozostajemy tam, gdzie jest przyjemnie i wygodnie.
Wiara i Niebo są ze sobą nierozłącznie powiązane, bo wiara jest DROGĄ DO NIEBA! Dziękujmy Bogu za dar wiary i możliwości jej obecności w naszym życiu. Dzięki temu nasze życie nabiera mocy i znaczenia. Dzięki wierze wizja życia rozwija się w nieskończoność, bo po przejściu progu fizycznej śmierci, otworzy się przed nami niekończący się horyzont życia. Więc warto żyć i troszczyć się o ten, jeden z największych darów, jaki otrzymaliśmy od Boga. Niech te rekolekcyjne spacery pomogą nam nabrać do naszych płuc nowego powietrza i dodadzą sił w naszym spacerze do kochającego Boga, który czeka na nas w Niebie.

Adres parafii

Parafia pw. Matki Bożej Bolesnej
ul. Prymasa Wyszyńskiego 20, 32-626 Jawiszowice
Parking przed kościołem od ul. Turystycznej
tel. 794 795 794 - dyżur kapłana
e-mail: parafia@materdolorosa.pl

Ofiara na kościół
Konto bankowe:
Bank Spółdzielczy w Miedźnej, Oddział Brzeszcze
27 8446 1016 2002 0075 5825 0001

więcej
Realizacja: Wdesk
2007 - 2024 © Parafia p.w. Matki Bożej Bolesnej w Jawiszowicach - Osiedle Brzeszcze Polityka cookies
zamknij
 Ten serwis, podobnie jak większość stron internetowych wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. | Polityka cookies
Ofiara na kościół